Jan Vermeer, Ważąca perły

Jan Vermeer, Ważąca perły
Ważąca perły

niedziela, 2 grudnia 2012

Kobiety Jagiellonów. Impresje po wystawie Europa Jagellonica


Kazimierz Jagiellończyk i Elżbieta Rakuszanka mieli całą gromadkę dzieci płci obojga. Czterech ich synów było królami – jeśli nie Rzeczypospolitej (Jan Olbracht, Aleksander, Zygmunt) to Czech, Węgier i Chorwacji (Władysław). Piąty, Fryderyk, został kardynałem (mianował go Aleksander VI Borgia, he, he), a szósty – to święty Kazimierz królewicz. Synowe też mieli różne: jedna z nich, Helena, była prawosławną księżniczką moskiewską, a ponieważ nie przeszła na katolicyzm, nie mogła zostać koronowana na królową Polski. Zygmunt Stary i królowa Bona mieli już przeważnie córki – szczupłe blondynki o jasnych oczach, niespecjalnie ładne (jest na wystawie rodzinny portret zbiorowy tych dziewcząt, razem z bratem, Zygmuntem Augustem i jego wszystkimi żonami – cóż, Barbara Radziwiłłówna od razu gasi urodą swoje szwagierki). Twarde baby.


Jedna z nich, Anna Jagiellonka, była drugim po Jadwidze polskim królem płci żeńskiej. Jej portret – staruszki w eleganckich, wdowich szatach – przyciąga wzrok. Nie tylko nie jest już piękna, nie jest nawet sympatyczna. Patrzy na widza badawczo, czemu sprzyja lekki wytrzeszcz  oczu (miała problemy z tarczycą?). Ona nie da się nabrać na byle co, swoje w życiu przeszła – awantury z bratem-królem, stygmat staropanieństwa, nieudane małżeństwo ze Stefanem Batorym... Moja przyjaciółka mówi: „w tym wieku kobieta już nie zwraca uwagi na to, czy ładnie wygląda. Chodzi jej raczej o to, żeby się na zdjęciu prosto trzymać”. Anna trzyma się prosto.

(tego portretu nie znalazłam w sieci, niestety)

Inna Anna Jagiellonka – wnuczka Kazimierza i Elżbiety, córka króla czeskiego – wyszła za Ferdynanda Habsburga: urodziła 15 dzieci, które sama z mężem wychowywała, mówiła w czterech językach (w tym, uwaga, po węgiersku!), a kiedy Maksymilian musiał wyjechać, kierowała cesarstwem w jego imieniu, stojąc na czele rady. Jej portret też jest na wystawie: ruda, o zdecydowanym wyrazie twarzy. Nie chciałabym wdać się z nią w dyskusje!



Naprzeciwko wizerunku rudej Anny znajduje się fascynujący portret młodej dziewczyny: orzechowe oczy z długimi rzęsami, brązowe włosy ułożone pod zdobionym beretem, bladoróżowe, pełne, spokojne usta. W jej oczach kryje się tajemnica. Malarz uchwycił pewien moment, charakterystyczną minę, troszkę tak, jakby na czymś przyłapał swoją modelkę – ale na czym? To może być uśmiech, który przyczaił się w spojrzeniu. Ale równie dobrze to może być hamowany żal.
Ta dziewczyna jest młoda, ma 19 lat, i pochodzi z terenów dzisiejszej Hiszpanii. Jej dziadkowie od strony matki to Ferdynand Aragoński i Izabela Kastylijska – tak, tak, ci, co wysłali Kolumba na poszukiwanie Indii. Jej mama, Joanna, nosi przydomek Szalonej. A ona sama, to Maria Habsburżanka, żona Ludwika Jagiellończyka, który niedługo zginie w bitwie z Turkami pod Mohaczem.
Szatynka Maria jest inna od blond-Jagiellonek (a nawet Bona przecież robiła się na blond, bo taka była wtedy moda). Mogła być gwiazdą na swoim dworze – albo egzotycznym dziwadłem. Wygląda, jakby nie do końca pasowała do tej środkowoeuropejskiej układanki.
Przypominam sobie rozmowy z Hiszpankami. Owszem, to takie dla nich cudowne i nowe, że nasi panowie mają jasne włosy i jasną skórę (przez co ich akcje idą w górę!). Ale przecież tak strasznie u nas zimno, i ludzie tacy smutni, nie ma fiesty nocą i przy każdej okazji, brak owoców morza i tropikalnych owoców...