Jan Vermeer, Ważąca perły

Jan Vermeer, Ważąca perły
Ważąca perły

środa, 31 marca 2010

Kwiecień. Krew, która obmyła nawet gwiazdy

„O świętym Marcinie mówiono, że kiedyś objawił mu się sam Szatan pod postacią Chrystusa. Święty nie dał się jednak zwieść. »Gdzie masz swoje rany?« – zapytał. [...]
Dla mnie nie ma innej drogi, innej bramy do Niego niż ta, którą otwiera zraniona ręka i przebite serce. Nie potrafię zawołać: »Pan mój i Bóg mój!«, dopóki nie ujrzę rany zadanej sercu” (Tomáš Halík, Dotknij ran, Kraków: Znak 2010, s. 12 i 14)

czwartek, 18 marca 2010

Komplet do marcowego tekstu

Utwór nienajnowszy, ale nie szkodzi.
Mój hymn wielopostno-przedwiosenny.
Dorota Miśkiewicz, Poza czasem

http://www.youtube.com/watch?v=eTIZi8Ree98

Marzec. „ Razem ze mną nie spiesz się”

Słuchanie śpiewu małego ptaszka z rudym brzuszkiem.
Podpatrywanie małżeńskich perypetii pary czapli.
Słuchanie, jak fala oceanu bije w kamienną pierś klifu.
Zabawa w „a kuku!” z dwulatkiem.
Długa medytacja w sklepie – czy ładniej mi w zielonym golfie, czy w sweterku koloru wina?
Kto ma czas, ten jest wolny.
*
„Na początku mnichom buddyjskim nie wolno medytować [...] Zanim będziesz mógł medytować, musisz nauczyć się nie trzaskać drzwiami [...] Jaki sens miałoby rozbijanie się o sprzęty, hałasowanie, działanie w sposób niekontrolowany, a potem codzienna półgodzinna próba skupienia się i medytacji? Celem tej formacji [...] było [...] nauczenie życia, uformowanie całej osoby, zharmonizowanie, uspokojenie i wyciszenie wszystkich aspektów egzystencji. Dopiero wtedy to, co spoczywa we wnętrzu, będzie mogło się rozwinąć” (T. Merton)