Jan Vermeer, Ważąca perły

Jan Vermeer, Ważąca perły
Ważąca perły

sobota, 9 listopada 2013

Maryja w czerwonej sukience


Ten post jest dla Jarka, który prawdopodobnie nigdy go nie przeczyta.

O tym, że Maryja nie jest żadnym idealnym wzorcem kobiety, przycinanym w zależności od potrzeb tu albo tam. Bo Ona była - jest! - prawdziwą kobietą, z krwi i kości, z jedynymi na całym świecie odciskami palców, DNA, tembrem głosu, sposobem mówienia, uśmiechania się, dotykania, chodzenia... 

Caravaggio próbował to namalować. Jego Maryja jest stara, gruba i naprawdę umarła. Leży z napuchniętymi stopami i potarganymi włosami, na dodatek w czerwonej sukience (Matka Boża i w czerwonej sukience?!). Wcale się nie dziwię, że zleceniodawcy nie chcieli kupić tego obrazu. Chociaż ja bym kupiła, tak bardzo mi się spodobał od pierwszego wejrzenia.



Takie są konsekwencje dwóch szalonych kroków ze strony Boga: Wcielenia i Odkupienia. To Syn Boży zechciał stać się człowiekiem i być podobny do nas we wszystkim - oprócz grzechu, tak, ale poza tym we wszystkim. WE WSZYSTKIM. Poddał się upływowi czasu, chorobom i urazom, przeżywał różne rzeczy, cieszył się, wpadał w gniew, miał przyjaciół i wrogów, znał smak triumfu i rozpaczy. 

Skoro Jezus przeżywał te rzeczy, to dlaczego trzeba myśleć, że Maryja do starości zachowała anielską urodę, zdrowe zęby i lśniące włosy, i była całe życie "ponad" tak prozaicznymi rzeczami jak halluksy albo PMS?

Cóż. Ja tak nie myślę, Jarku...

1 komentarz:

  1. tak mi tu pasuje to, czego ostatnio słuchałam: że Bóg nie daje się nam 'oswoić'... nie jest taki, jak nasze wyobrażenia

    OdpowiedzUsuń