Nawet kalectwo nie usprawiedliwia takich obrzydliwych obrazów. One niemo wołają: „każda kobieta to prostytutka!” (tak, jak u Egona Schiele). Ale Toulouse-Lautrec namalował też coś, co po prostu zbiło mnie z nóg. Wielkie łóżko, zmięta po nocy pościel. Poranek. Pora dnia niesprzyjająca romantycznym uniesieniom. W zwałach pościeli dwie głowy – ona i on. Ona potargana i zaspana, on patrzy na nią z zachwytem i wdzięcznością: minęła noc, mogłaś sobie pójść, a przecież zostałaś. I – mogę się mylić – niewypowiedziana prośba: zostań na zawsze. Chcę się budzić przy tobie co rano.
a mnie się zawsze wydaje że wołają " De profundis"...
OdpowiedzUsuń( z tym Egonem Schiele to się zgodzę...ale u Lautreca widzę nędzę i cierpienie. Może źle patrzę? a patrzę przez moją skrytą miłość do tego nieszczęśnika, co cierpiał na taki sam brak miłości jak te portretowane przez niego kobiety. )