Jan Vermeer, Ważąca perły

Jan Vermeer, Ważąca perły
Ważąca perły

środa, 23 września 2009

Wrzesień. Memento vitae

Wrzesień 2008, Nowy Targ. Naprzeciwko okien gabinetu stomatologicznego bociany założyły gniazdo – teraz już posejmikowały i odleciały. Pogoda – ładnie, ale smutnawo. Mgiełka, smak jeżyn i owoców dzikiej róży. W radiu śpiewa Staszek Soyka, jak kojąco brzmią jego słowa: „memento vitae”! Takie to życie, z jesienią w tle, z bocianami, które zostawiają nas i odlatują tam, gdzie wieczne lato, gdzie wydaje się być lepiej niż tu... Takie to życie, właśnie takie zostało mi dane do kochania, pamiętania, przeżycia w namiętnym rytmie tanga....
Ile poezji jest w robieniu przetworów. Zamykaniu smaków i zapachów lata w szklanych skarbczykach. Robienie przetworów pogodziło mnie kiedyś z myślą, że zima jest nieuchronna.

„Jeżeli Bóg wcielił się w człowieka, umarł i zmartwychwstał,
Wszelkie ludzkie zajęcia są godne uwagi
Tylko w tym stopniu w jakim od tego zależą,
To znaczy zyskują sens przez to wydarzenie.

Powinno się myśleć o tym w dzień i w nocy,
Co dzień, latami, coraz mocniej i głębiej,
A już najbardziej o tym, ze historia ludzkości jest święta
I każdy nasz uczynek jest jej częścią,
Zapisany na wieki, i nic nie przepada.

Ponieważ ród nasz został aż tak wywyższony,
Naszym powołaniem powinno być kapłaństwo
Nawet jeżeli nie nosimy liturgicznych szat.
A więc publiczne świadczenie na boską chwałę
Słowami, muzyką, tańcem i wszelkim znakiem” (Czesław Miłosz)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz