Miesiąc pań po trzydziestce. Kwiaty atakują zdecydowanymi kolorami – słoneczną żółcią, głębokim różem i fioletem, parzącą czerwienią. Tajemnicze popołudniowe światło, które wychwalają malarze. Na rozgwieżdżonym niebie w pogodną noc trudno znaleźć odrobinę wolnego miejsca. Niesłychana intensywność doznań. Bo – idzie jesień, czujemy już aromat jej oddechu.
Pierwsze podmuchy wiosny przynosiły nadzieję na nowe życie. Coś budziło się w ziemi, kiełkowało, wystawiało zielony łepek na świat, rosło, potężniało. „Ta nadzieja trwa do połowy lipca, kiedy stoi jeszcze zboże, ale potem, potem lato przełamuje się i już wiemy, że innego życia nie będzie” (Michał Zioło).
Święto Przemienienia Pańskiego, po grecku „Metamorphosis”. W cieniu sierpniowych obłoków przypominam sobie, że TU innego życia nie będzie. Tu jest pustynia, nie ma co przyozdabiać podartego namiotu, udając, że to pałacyk. Tu jest niewygodny kokon. Pewnego dnia rozedrze go lancet śmierci, a ja wzlecę ku Światłu.
No, nie płacz, wrócę tu. Nasz los nie taki zły…
-
26.05.2015 (wtorek)
Jak wyruszyć na wycieczkę? - Zabrać „Opowieści z Narnii” i kulę disco z
sali świetlicowej. - Podpisać kartę wycieczki i zostawić w se...
9 lat temu
Gdyby nasz kokon wciąż był cieplutki, przyjemny i nie uciskał nas - nie chcielibyśmy go opuszczać...
OdpowiedzUsuńA tak możemy rozkoszować się tęsknotą za Tym, Który czeka aż nasze skrzydła będą na tyle mocne, aby móc do Niego wzlecieć.
z przyjemnością przeczytałam Twoje blogowe zapiski :) Pozdrawiam i dziękuję za miłe chwile :)
OdpowiedzUsuńJak zwykle - przecztałam od końca - więc ten pierwszy Twój wpis jest moim ostatnio przeczytanym :)