Jan Vermeer, Ważąca perły

Jan Vermeer, Ważąca perły
Ważąca perły

czwartek, 6 sierpnia 2009

Sierpień. Przemijaj z wdziękiem!

Miesiąc pań po trzydziestce. Kwiaty atakują zdecydowanymi kolorami – słoneczną żółcią, głębokim różem i fioletem, parzącą czerwienią. Tajemnicze popołudniowe światło, które wychwalają malarze. Na rozgwieżdżonym niebie w pogodną noc trudno znaleźć odrobinę wolnego miejsca. Niesłychana intensywność doznań. Bo – idzie jesień, czujemy już aromat jej oddechu.

Pierwsze podmuchy wiosny przynosiły nadzieję na nowe życie. Coś budziło się w ziemi, kiełkowało, wystawiało zielony łepek na świat, rosło, potężniało. „Ta nadzieja trwa do połowy lipca, kiedy stoi jeszcze zboże, ale potem, potem lato przełamuje się i już wiemy, że innego życia nie będzie” (Michał Zioło).

Święto Przemienienia Pańskiego, po grecku „Metamorphosis”. W cieniu sierpniowych obłoków przypominam sobie, że TU innego życia nie będzie. Tu jest pustynia, nie ma co przyozdabiać podartego namiotu, udając, że to pałacyk. Tu jest niewygodny kokon. Pewnego dnia rozedrze go lancet śmierci, a ja wzlecę ku Światłu.

2 komentarze:

  1. Gdyby nasz kokon wciąż był cieplutki, przyjemny i nie uciskał nas - nie chcielibyśmy go opuszczać...
    A tak możemy rozkoszować się tęsknotą za Tym, Który czeka aż nasze skrzydła będą na tyle mocne, aby móc do Niego wzlecieć.

    OdpowiedzUsuń
  2. z przyjemnością przeczytałam Twoje blogowe zapiski :) Pozdrawiam i dziękuję za miłe chwile :)
    Jak zwykle - przecztałam od końca - więc ten pierwszy Twój wpis jest moim ostatnio przeczytanym :)

    OdpowiedzUsuń